Rozdział I
Pi pi! Pi pi! - zapikał budzik. Tak
nie chce mi się stawać! Pospałabym jeszcze trochę... cóż, praca
to praca. Wstałam, umyłam się, ubrałam, uczesałam i zapakowałam
do plecaka nuty do nowych piosenek, które dzieci będą śpiewać.
Jedna z nich jest napisana i skomponowana prze ze mnie. Wzięłam z
szafki nocnej mój notes, przypięłam nowe przypinki do dżinsowej
kurtki i zeszłam na dół żeby zjeść śniadanie. Ciocia jeszcze
spała, a wujek poszedł do pracy. Spałaszowałam dwie kanapki,
zarzuciłam plecak na ramię i ubrałam czapkę. Wyszłam i idąc już
chodnikiem przypomniało mi się, że nie ubrałam trampek.
Spojrzałam na stopy... Miałam ubrane różowe pantofle. Szybko
wróciłam do domu i dodatkowo wzięłam batona na drogę. Żeby się
nie spóźnić zaczęłam biec. gdy byłam na miejscu musiałam
trochę odpocząć. W końcu nauczycielka (nawet taka, która uczy
tylko śpiewać dzieci 4 godziny dziennie) nie powinna wchodzić
zasapana do szkoły.
Zaraz potem pojechałam autobusem do
następnej szkoły. Kiedy skończyłam pracę, udałam się do domu
dziecka. Bawiłam się z dzieciakami przez 2 godziny. Później
przegadałam trochę z kilkoma nastolatkami i tak minęły kolejne 2
godziny.
W domu byłam o 18:00, bo szłam
pieszo. Rzuciłam plecak koło biurka i położyłam się na łóżku.
Zaczęłam myśleć o tym, że praktycznie tak jest codziennie:
wstaję o 7:00, uczę w szkołach od 8:00 do 12:00, jadę do domu
dziecka i spędzam tam czas od 13:00 do 17:00. Wracam do domu, jem
coś, dzwoni Liam, gadam z nim godzinę, przygotowuję się na
następny dzień i idę spać. Trochę to męczące, ale nie
narzekam. Jedyna rzecz, której mi brakuje to samochód. Przez to, że
połowę mojej comiesięcznej wypłaty przeznaczam na życie, a drugą
na potrzeby domu dziecka, nie mam pieniędzy na żaden transport.
Hmm... za tydzień wakacje, a Liam
wyjeżdża z resztą One Direction na dwa miesiące, bo mają trasę
koncertową. Gdyby tak... O! Liam już dzwoni! Odebrałam i
przywitałam go:
-Cześć! Co nowego?
-Hej! Właściwie to nic... same nudy,
w tym tygodniu nie mamy żadnego wywiadu, ani zdjęć, nie nagrywamy
nowej piosenki. Nie mamy więc co robić. - zdał relacje Liam i
zapytał: - a co u Ciebie?
-Ooo.. u mnie to samo cały czas. -
powiedziałam i mimo tego, że cały czas jest tak samo, to oboje
opowiadaliśmy sobie co nas dzisiaj spotkało. Kiedy w końcu
skończyliśmy rozmowę, włączyłam komputer i zaczęłam szukać
małych mieszkań w centrum Londynu. Już od dłuższego czasu
myślałam o przeprowadzce. Znalazłam mieszkanie z małą kuchnią,
pokojem i łazienką. Pokój był duży, więc mogłabym włożyć
tam kanapę, którą rozkładałabym do spania, stół, krzesła,
szafę i jeszcze coś by się zmieściło. Cena była normalna, więc
jeśli raz nie oddałabym pieniędzy do domu dziecka to kupiłabym
je. Wypaliłby wtedy mój plan. Jest 20:00, jeszcze nie tak późno.
Zadzwoniłam do kobiety, która sprzedawała mieszkanie i załatwiłam
wszystko. Mogę się wprowadzić za 3 dni i wtedy zapłacić. Bardzo
się ucieszyłam, nie pomyślałam jednak o tym, że nie będę mogła
tutaj dojeżdżać ani do prazy, ani do domu dziecka. Pozostaje mi
więc tylko poszukać pracy w Londynie. Gorzej z dziećmi... Już
wiem! Będę przyjeżdżać do nich w każde niedziele. Przy okazji
będę też odwiedzać ciocię i wujka. Ten pomysł mi się spodobał.
Co do pracy, to poszukam jej w wakacje, a na ten tydzień wezmę
jeszcze płatny urlop. Byłam tak podniecona, że zadzwoniłam do
Liama i opowiedziałam mu wszystko. Bardzo się ucieszył:
-To mieszkanie jest blisko naszego
domu. Będziemy więc mogli się spotykać.
-Super! Wszystko jest fajne, ale nie
wiem czy znajdę tam jakąś pracę...
-Ty to masz szczęście! - Liam aż
krzyknął do telefonu
-Jakie szczęście?! Przecież mówię,
że nie mam pracy! Słyszysz?
-No tak, ale chodzi mi o to, że nasz
szef poszukuje dobrego tekściarza, żeby pisał i komponował nam
piosenki!
-Sssserio? - byłam jednocześnie tak
zdziwiona i szczęśliwa, ze tylko tyle zdołałam z siebie wydusić.
-S s serio S S Sara – przedrzeźniał
mnie Liam. - heh.. mogę Ci załatwić tę robotę. Oczywiście jeśli
chcesz...
-Czy chce?! Jasne, że chce! Liam, ja o
tym MARZĘ ! - wrzeszczałam do mojego telefonu.
-I nawet nie pytając ile będziesz
zarabiać?
-No właśnie, a ile? - teraz mi się
przypomniało, że przecież o to nie zapytałam.
-Chyba byś nie zgadła...
-No ilee... ? - byłam teraz
niecierpliwa, bo ciekawiło mnie.
-Dobra, już dobra – śmiał się
Liam. - Miesięcznie 4 i pół tysiąca!
-Co?! - nie mogłam uwierzyć.
-Oczywiście musiałabyś też zajmować
się tym, jakie instrumenty są potrzebne. Ważne jest to żebyś
pomagała nam ćwiczyć piosenki (no i głosy). Czyli to tak jakbyś
pracowała w szkole, ale nie uczyła dzieci, tylko dorosłych ludzi i
pisała swoje piosenki, które my byśmy śpiewali. Pasuje Ci to?
-Czy mi pasuje... On się pyta czy mi
pasuje!! - mówiłam kiwając głową – biorę to! Za cztery dni
się wprowadzam. Powiedz szefowi że będę za pięć dni, czyli w
piątek.
-Okey, zrozumiałem – powiedział
Liam. Westchną i cicho, tak jakby do siebie, powiedział - wow...
ale się porobiło..
-Noo... już się nie mogę doczekać!
Na razie, lecę powiedzieć wszystko cioci i wujkowi!
-Do zobaczenia! Pozdrów ode mnie
rodziców!
-Jasne! Pa! - rozłączyłam się i
pobiegłam na dół, by powiedzieć o wszystkim cioci Roxanne i
wujkowi Philipowi. Ucieszyli się, chociaż na ich twarzach widać
było także smutek. Nie dziwię się im, w końcu zostaną w tym
domu sami.
Ja nie wiem jak przeczekam te cztery
dni...
********************************************************************************
No i jest I rozdział! Mam nadzieję,
że się Wam spodobał. Komentujcie i dajcie znaki, że czytacie! :)
Pozdrawiam
Doma
Bardzo podobał mi się rozdział. Jedyne moje zastrzeżenie to to, że wszystko działo się szybko i jak po maśle... Ale po za tym to super! będę wpadać częściej, bo masz talent.
OdpowiedzUsuńMoje opowiadanie. Miłoby było gdybyś przeczytała i szczerze oceniła: http://my-moments-with-one-direction.blogspot.com/
Zapraszam i pozdrawiam
Napisałam tak, żeby po prostu jakoś wprowadzić Was w jej życie w Londynie, żeby po prostu było wiadomo skąd się tam wzięła :).
UsuńPostaram się rozkręcić opowiadanie i ,,zmniejszyć'' trochę jej szczęście XD
wpadnę na Twojego bloga :)
Mnie również się spodobał, i czekam na kolejny. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Reia (Calariana) ;D
cieszę się, że Ci się podoba :D
UsuńMuszę przyznać , że bardzo zaciekawiło mnie twoje opowiadanie . I nie martw się z czasem się rozkręcisz ,a liczba odwiedzin drastycznie podskoczy . Mam dla cb radę co do zwiększenia jej ... Pospamój na paru blogach twoje opowiadanie i na pewno znajdzie się parę osób co tu zajrzy :)
OdpowiedzUsuńPs. Radzę również wyłączyć weryfikacje kodu by dodać komentarz
Przyjemnie się czytało :) Czekam na dalszy ciąg historii :) A przy okazji zapraszam na http://ever-together-we-sail-into-infinity.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń